W ofercie firmy Panasonic pojawił się aparat z wymiennymi obiektywami wchodzący w skład nowego systemu Micro 4/3. Choć wyglądem swym do złudzenia przypomina lustrzankę małoobrazkową, nie jest nią. Konstruktorzy zdecydowali się na nowatorskie rozwiązanie polegające na wyeliminowaniu lustra, mające na celu zmniejszenie rozmiarów i wagi aparatu. Postanowiliśmy sprawdzić jakie efekty to działanie przyniosło.
Nowy Lumix G1 posiada niezwykle zgrabną i ładną sylwetkę. Aparat budzi zaufanie od chwili pierwszego kontaktu. Chcąc scharakteryzować go jak najkrócej można użyć określenia „tradycja połączona z nowoczesnością”. Ergonomiczny kształt korpusu sprawia, że aparat doskonale leży w dłoni. Wyprofilowany grip ułatwia trzymanie aparatu jedną ręką bez obawy przypadkowego wypuszczenia. Powierzchnia korpusu jest niezwykle przyjemna w dotyku, co niewątpliwie polepsza pozytywne wrażenia przy pierwszym kontakcie. Przyciski i pokrętła sterujące rozmieszczono podobnie jak w tradycyjnych lustrzankach małoobrazkowych. Wysunięty znacznie do tyłu okular wizjera ułatwia pracę osobom z wydatnymi nosami, a „okularnicy” docenią z pewnością jego miękką gumową osłonę.
Uwagę przyciąga ogromny w porównaniu do rozmiarów korpusu ruchomy, obrotowy wyświetlacz LCD umożliwiający wygodne fotografowanie w każdej niemalże pozycji.
Obraz rejestrowany jest przez matrycę CCD Live MOS o przekątnej identycznej jak w systemie 4/3, z szerokim zakresem dynamiki i niskim poborem mocy, a przetwarzany przez nowy przetwornik Panasonic Venus Engine HD. Nowy układ przetwarzania obrazu pozwala na znaczne podniesienie jakości rejestrowanych obrazów. Poprawiono układ redukcji szumów i ograniczono przebarwienia powstające przy fotografowaniu z wysoką czułością ISO. Matryca posiada ultradźwiękowy system usuwania kurzu.
Otrzymanie nieporuszonych zdjęć ułatwia optyczny stabilizator obrazu MEGA O.I.S kompensujący drżenie rąk oraz system Inteligentnej Kontroli Czułości ISO wykrywający i eliminujący efekt rozmycia szybko poruszających się obiektów. Rezygnacja z lustra wewnątrz aparatu pociągnęła za sobą możliwość zmniejszenia jego rozmiarów. Skrócono odległość od obiektywu do matrycy do 20 mm oraz zmniejszono średnicę mocowania bagnetowego. Większa liczba styków w złączu, ma zapewnić w przyszłości przenoszenie większej ilości informacji i wykorzystanie większej ilości funkcji.
Do aparatu przeznaczone są na razie dwa uzupełniające się obiektywy Lumix G Vario 14-45/3,5-5,6 ASPH./MEGA O.I.S oraz Lumix G Vario 45-200/4-5,6 ASPH./MEGA O.I.S. Istnieje również możliwość wykorzystania obiektywów systemu 4/3 poprzez opcjonalny adapter DMW-MA1. Zdjęcia mogą być zapisywane w formacie RAW oraz JPEG z dwoma stopniami kompresji lub w obu formatach plików jednocześnie. Niestety aparat nie ma wbudowanej pamięci wewnętrznej.
Lumix G1 posiada imponujące możliwości. Do dyspozycji użytkownika oprócz kilku programów tematycznych są tryby pracy dostępne zwykle w profesjonalnych lustrzankach: manualny M, automatyka z preselekcją przysłony A, automatyka z preselekcją czasu naświetlania S, automatyka programowana P oraz inteligentny tryb automatyczny Ai znany z innych aparatów jako „zielona automatyka”. Pomiar ekspozycji realizowany jest w trybie matrycowym, centralnie ważonym i punktowym. Aby użytkownik miał pewność, że zdjęcie zostało prawidłowo naświetlone, może skorzystać z funkcji autobracketigu ekspozycji (3-, 5-, i 7-klatkowy z krokiem 1/3 lub 2/3 działki przysłony). System automatycznego ustawiania ostrości oparty na detekcji kontrastu może działać w trybie „SINGLE” lub „CONTINOUS”. Pomiar dokonywany jest punktowo, w centrum kadru lub wielopolowo. Można skorzystać również z funkcji wykrywania twarzy. Dostępna jest blokada autofocusa AF-lock oraz ekspozycji AE-lock. Zdjęcia mogą być wykonywane w zakresie czułości ISO 100-3200, zmiana wartości czułości możliwa jest z krokiem 1 EV lub 1/3 EV.
Bardzo rozbudowano funkcję doboru balansu bieli. Oprócz ustawień predefiniowanych dostępne są dwa ustawienia według wzorca oraz w Kelvinach. Do wyboru dwie przestrzenie barw sRGB oraz ADOBE RGB. Wbudowana lampa błyskowa nie ma imponujących możliwości, aparat wyposażono jednak w sanki do mocowania zewnętrznych lamp dedykowanych. Użytkownik może wprowadzać korekcję błysku, a synchronizacja możliwa jest na 1 lub 2 kurtynę. Jak wszystkie obecnie produkowane cyfrówki, nowy Lumix posiada możliwość rejestracji filmów.
Nasza ocena
Najważniejszą rzeczą jest, aby aparat po prostu robił dobre pod względem jakości zdjęcia. W tym wypadku śmiało możemy powiedzieć, że testowany Lumix G1 jest jednym z najlepszych aparatów przeznaczonych dla zaawansowanych fotoamatorów, jaki mieliśmy okazję testować podczas ostatniego roku.
W zakresie czułości ISO 100-400 jakość obrazu, odwzorowanie barw i drobnych szczegółów stoi na najwyższym w tej klasie poziomie. Powyżej ISO 400 zaczynają pojawiać się niewielkie przebarwienia widoczne przy dużych powiększeniach zwłaszcza w odcieniach szarości.
Zachwalana przez producenta koncepcja usunięcia lustra i wprowadzenia wizjera cyfrowego oprócz miniaturyzacji z pewnością nic rewelacyjnego nie wnosi. Pomysł ten wykorzystywany już był w aparacie Fujifilm Fine Pix 5500 i jego następcach. Wiadomo, że nawet najlepszy wizjer cyfrowy nie zastąpi lustra z pryzmatem pentagonalnym, które dają najwyższą jakość podglądu. O ile fotografujemy nowym Lumixem w dobrych warunkach oświetleniowych, a fotografowane obiekty nie znajdują się zbyt blisko obiektywu i nie wykonują zbyt gwałtownych ruchów, to wszystko jest w porządku. W przeciwnym wypadku obraz ulega zamazaniu.
Rekompensatą za utratę lustra może być niewątpliwie duży, obrotowy wyświetlacz umożliwiający swobodne fotografowanie z dowolnej pozycji (ogromny atut w ulicznej fotografii reportażowej – można wykonywać zdjęcia bez unoszenia aparatu do oka). Oprócz wszystkich parametrów pracy aparatu opcjonalnie wyświetlane są linie złotego podziału kadru oraz histogram (niestety w centrum kadru). Pewną ciekawostką, skądinąd bardzo praktyczną, jest tryb automatycznego wyłączania zewnętrznego wyświetlacza i włączania wizjera optycznego w momencie zbliżenia oka do okularu.
Pewne problemy można napotkać przy fotografowaniu z matrycowym trybem pomiaru ekspozycji kontrastowych motywów. Często uzyskujemy wtedy zdjęcia z prześwietlonymi najjaśniejszymi partiami obrazu. Z pomocą może przyjść wtedy znakomicie działająca i rozbudowana funkcja autobracketingu oraz pomiar centralnie ważony lub umiejętne posługiwanie się punktowym pomiarem światła (mierzymy światło nakierowując aparat na konkretny obiekt i przekadrowujemy obraz).
Sterowanie aparatem i ergonomia użytkowania nie budzą większych zastrzeżeń, jednak znaleźliśmy słaby punkt mogący powodować pewną irytację u sympatyków manualnego trybu doboru parametrów ekspozycji. Umieszczone pod spustem migawki kółko nastawcze pozwala na wybór jedynie czasu ekspozycji. Chcąc zmienić ustawienie wartości przysłony użytkownik zmuszony jest do przełączenia aparatu w tryb automatyki z preselekcją przysłony – wtedy bowiem do kółka nastawczego przypisana zostaje funkcja zmiany wartości przysłony – a potem powrót do trybu manualnego. Z innych zalet aparatu należy wymienić szybki autofokus z funkcją śledzenia obiektu oraz wspomaganiem w złych warunkach oświetleniowych.
Umieszczenie w aparacie sanek do podłączenia zewnętrznej lampy błyskowej również było trafnym posunięciem. Znajdujące się w ofercie producenta trzy lampy dedykowane (w tym najmocniejsza, o liczbie przewodniej 50) znacznie rozszerzają walory użytkowe aparatu. Warto również dodać, że dzięki sankom do aparatu można podłączyć wyzwalacz studyjnych lamp błyskowych i spróbować swoich sił w dziedzinie fotografii aranżowanej.
Obiektywy do nowego Lumixa, choć wyglądają na pierwszy rzut oka „plastikowo”, są jednak wykonane bardzo solidnie. Wszystkie pierścienie są dokładnie spasowane, brak jest zbędnych luzów. Choć ich rozmiary są stosunkowo niewielkie, to nie ma problemu z wygodną obsługą. Zarówno pierścień zoomowania jak i ustawiania ostrości mają odpowiednią szerokość.
Możliwość wykorzystywania obiektywów systemu 4/3 z użyciem adaptera znacznie poszerza chwilowo ograniczony do dwóch modeli wybór wysokiej jakości szkieł. Wydaje się, że aparaty systemu Micro 4/3 raczej nie wyprą z rynku lustrzanek małoobrazkowych, nie mniej jednak z pewnością znajdą spore grono potencjalnych użytkowników. Duże możliwości, solidne wykonanie, wysoka jakość optyczna i przystępna cena, skłonią niejedną osobę chcącą nieco poważniej zająć się fotografowaniem do zastanowienia się nad zakupem tego aparatu.
Robert Urbański
Aparat do testu udostępniła firma Panasonic Polska.