Nasza ocena
Najważniejszą rzeczą jest, aby aparat po prostu robił dobre pod względem jakości zdjęcia. W tym wypadku śmiało możemy powiedzieć, że testowany Lumix G1 jest jednym z najlepszych aparatów przeznaczonych dla zaawansowanych fotoamatorów, jaki mieliśmy okazję testować podczas ostatniego roku.
W zakresie czułości ISO 100-400 jakość obrazu, odwzorowanie barw i drobnych szczegółów stoi na najwyższym w tej klasie poziomie. Powyżej ISO 400 zaczynają pojawiać się niewielkie przebarwienia widoczne przy dużych powiększeniach zwłaszcza w odcieniach szarości.
Zachwalana przez producenta koncepcja usunięcia lustra i wprowadzenia wizjera cyfrowego oprócz miniaturyzacji z pewnością nic rewelacyjnego nie wnosi. Pomysł ten wykorzystywany już był w aparacie Fujifilm Fine Pix 5500 i jego następcach. Wiadomo, że nawet najlepszy wizjer cyfrowy nie zastąpi lustra z pryzmatem pentagonalnym, które dają najwyższą jakość podglądu. O ile fotografujemy nowym Lumixem w dobrych warunkach oświetleniowych, a fotografowane obiekty nie znajdują się zbyt blisko obiektywu i nie wykonują zbyt gwałtownych ruchów, to wszystko jest w porządku. W przeciwnym wypadku obraz ulega zamazaniu.
Rekompensatą za utratę lustra może być niewątpliwie duży, obrotowy wyświetlacz umożliwiający swobodne fotografowanie z dowolnej pozycji (ogromny atut w ulicznej fotografii reportażowej – można wykonywać zdjęcia bez unoszenia aparatu do oka). Oprócz wszystkich parametrów pracy aparatu opcjonalnie wyświetlane są linie złotego podziału kadru oraz histogram (niestety w centrum kadru). Pewną ciekawostką, skądinąd bardzo praktyczną, jest tryb automatycznego wyłączania zewnętrznego wyświetlacza i włączania wizjera optycznego w momencie zbliżenia oka do okularu.
Pewne problemy można napotkać przy fotografowaniu z matrycowym trybem pomiaru ekspozycji kontrastowych motywów. Często uzyskujemy wtedy zdjęcia z prześwietlonymi najjaśniejszymi partiami obrazu. Z pomocą może przyjść wtedy znakomicie działająca i rozbudowana funkcja autobracketingu oraz pomiar centralnie ważony lub umiejętne posługiwanie się punktowym pomiarem światła (mierzymy światło nakierowując aparat na konkretny obiekt i przekadrowujemy obraz).
Sterowanie aparatem i ergonomia użytkowania nie budzą większych zastrzeżeń, jednak znaleźliśmy słaby punkt mogący powodować pewną irytację u sympatyków manualnego trybu doboru parametrów ekspozycji. Umieszczone pod spustem migawki kółko nastawcze pozwala na wybór jedynie czasu ekspozycji. Chcąc zmienić ustawienie wartości przysłony użytkownik zmuszony jest do przełączenia aparatu w tryb automatyki z preselekcją przysłony – wtedy bowiem do kółka nastawczego przypisana zostaje funkcja zmiany wartości przysłony – a potem powrót do trybu manualnego. Z innych zalet aparatu należy wymienić szybki autofokus z funkcją śledzenia obiektu oraz wspomaganiem w złych warunkach oświetleniowych.