Pod światło
W tej konkurencji zoomy 70-300 mm wypadają nieco inaczej. Wersja „nie-Apo” troszkę lepiej zachowuje kontrast w sytuacji, gdy na przednią soczewkę pada światło. Druga sprawa to drobiazg, znowu na korzyść zooma „nie-Apo”: brak jakichkolwiek ostrych blików, podczas gdy drugi zoom przy średnich i krótszych ogniskowych tworzy dwie ostre plamki. I byłoby to powodem do przyznania prostszej konstrukcji bardzo wysokiej noty, gdyby nie niepokojąca tendencja do zaświetlania zdjęć wykonywanych przy najdłuższej ogniskowej, ze źródłem ostrego światła położonym tuż poza kadrem. Przy tym 70-300 mm „Apo” nie wykazuje nawet śladu chęci takich zachowań.
Zoom 50-150 mm przy zdjęciach pod światło potrafi pokazać mnóstwo blików, ale tylko i wyłącznie, gdy przy krótkiej ogniskowej mocno przymkniemy przysłonę (zdjęcie lewe). W innych sytuacjach sprawy mają się dobrze albo bardzo dobrze, w każdym razie nie gorzej niż na prawym zdjęciu, wykonanym przy ogniskowej 50 mm i lekko przymkniętej przysłonie. |
Z kolei obiektyw 50-150 mm miło zaskakuje niedużą liczbą tworzonych blików. Niedużą, jak na 18-soczewkową konstrukcję, bo oceniając bezwzględnie, trochę plamek światła na zdjęciach można znaleźć. W praktyce realnym problemem jest jedynie najkrótsza ogniskowa, ale wyłącznie przy mocno przymkniętej przysłonie i w sytuacji, gdy źródło ostrego światła umieścimy w kadrze. Wtedy, i tylko wtedy blików jest sporo, ale bez paniki – można policzyć je na palcach obu rąk. Słabe przymknięcie przysłony redukuje ich liczbę do kilku i sytuacja wygląda trochę tylko gorzej niż w 70-300 mm „Apo”. Źródło światła poza kadrem może być efektem powstania maksymalnie kilku mdłych plamek światła, z tym, że warunkiem jest korzystanie z najkrótszej ogniskowej i mocno przymkniętej przysłony.