Czas na jasny zoom 50-150 mm. Swoją najkrótszą ogniskową może się szczycić w każdym towarzystwie. Maksymalna rozdzielczość zasługuje na solidną piątkę, a przy tym osiągana jest ona już przy f/4. Jednocześnie optimum rozdzielczości, czyli najwyższe jej wartości w centrum i rogach klatki pojawiają się przy f/5,6. A że wynoszą 2100/2000 lph, to widać, że pochwały są jak najbardziej na miejscu. Może tylko kontrast przy f/2,8 nie rzuca na kolana, ale ja nie miałbym do tego pretensji. Aberracji chromatycznej i innych wad obrazu nie widać. Średnie ogniskowe wypadają gorzej jeśli chodzi o maksymalne osiągane rozdzielczości, choć nadal nie ma na co narzekać. Znowu maksimum w centrum klatki (tym razem „tylko” 2000 lph) uzyskiwane jest przy f/4, a optimum (2000/1900 lph) dla przedziału f/5,6-8. Z tym, że pojawiają się ślady aberracji chromatycznej, widoczne dobrze po mocniejszym przymknięciu przysłony i ledwo ledwo przy f/2,8. Testowy Nikon D300 oczywiście bez problemu dawał sobie z nią radę. Wydłużenie ogniskowej do 150 mm powoduje dalsze pogorszenie rozdzielczości, ale pełen otwór względny oznacza 1800/1700 lph, co w tej klasie sprzętu jest zupełnie przyzwoitym wynikiem. Z tym, że maksimum w centrum kadru, 1900 lph obiektyw uzyskuje później niż przy krótszych ogniskowych (f/5,6), podobnie jak optimum – 1900/1900 lph przy f/8. Aberracja chromatyczna jest dość silna, ale zauważalna (przede wszystkim po przymknięciu przysłony) tylko jeśli aparat nie potrafi jej usunąć. Przyznam, że po lekturze dostępnych w Internecie testów tego zooma spodziewałem się gorszych wyników dla najdłuższej ogniskowej, przede wszystkim znacznie większej różnicy rozdzielczości pomiędzy brzegami a centrum przy f/2,8. Poniewczasie zorientowałem się, że zaobserwowane wyniki dotyczyły pierwszej wersji obiektywu, co sugeruje, że poprawki wprowadzone do drugiej wersji okazały się skuteczne.
Rozmycie nieostrości w zoomie 50-150 mm wygląda całkiem szlachetnie (tu ogniskowa ok. 100 mm, na górze przysłona f/2,8, na dole f/8). |